Już
odkąd mamy naszego maluszka w domu, często pojawiają się dylematy dotyczące
jego pierwszej i odpowiedniej higieny. Każda mama chce. by jej maleństwo było
czyściutkie, zadbane, pachnące. Media atakują nas reklamami co trochę to
nowszych preparatów służących jak najlepszej pielęgnacji dziecka, począwszy od
jego pierwszych dni. Talki, pudry na pupę, kremy i maści na odparzenia, oliwka
na ciemieniuszkę, oliwki, kremy, mleczka i balsamy do ciała; preparaty przed
kąpielą, do kąpieli i po kąpieli. Cała gama kosmetyków, w tym multum bardziej i
mniej znanych firm, aż ciężko się w tym wszystkim połapać. Czytamy rankingi,
słuchamy porad innych, co, kiedy i w jakiej ilości użyć. Szykujemy listę, to
kupię w aptece, to w sklepie, a to przez internet. W tym rozpędzie rzadko
stawiamy sobie pytanie, a czy to wszystko naprawdę jest nam niezbędne? A
właściwie nie nam, tylko naszym pociechom?
Po
pierwsze skóra dziecka jest o wiele bardziej wrażliwa i delikatna niż u
dorosłego człowieka. Jest też dość cienka, dlatego z doborem jakichkolwiek
preparatów trzeba bardzo uważać. Zawsze czytajmy skład i patrzmy od jakiego
wieku (miesiąca) przeznaczony jest dany kosmetyk. Najlepiej wybierać te, które
są pozbawione konserwantów, substancji zapachowych, alkoholu. Oczywiście
dzieci, u których stwierdza się AZS wymagają serii kosmetyków dla skóry
atopowej. Dla nich przeznaczone są emolienty, dedykowane skórze wrażliwej i skłonnej
do alergii.
Po
drugie – nadużywając kremów, oliwek, różnego rodzaju balsamów nie pozwalamy
skórze naturalnie oddychać, blokujemy pory, co może sprzyjać niepożądanym
reakcjom – różnego rodzaju wysypki, potówki, uczulenia, zaczerwienienie, świąd,
pieczenie. Często może być to powodem niepokoju dziecka. Pamiętajmy, że
gruczoły potowe dużo gorzej funkcjonują u maluszków niż u starszego dziecka.
Jeśli
widzimy, że skóra dziecka jest ładna, bez reakcji alergicznej, nie jest
przesuszona – to nie mamy obowiązku/przymusu, stosowania kosmetyków każdego
dnia. Możemy to zrobić przykładowo co drugą kąpiel – nanieść po wytarciu
dziecka niewielką ilość kremu (!) na całe ciałko.
Ilość
– właśnie, powinna być minimalna – często zapominamy, że dawka kremu nie będzie
taka sama jak w naszym przypadku. Przesadzanie może mieć przykre konsekwencje.
Dublowanie
kosmetyków: często preparaty przeznaczone do kąpieli mają już w swoim składzie substancje
natłuszczające lub są wzbogacone oliwką. Z tego względu stosowanie kolejnego
kremu czy balsamu po kąpieli z podobnymi składnikami będzie niezasadne i z
pewnością skórze malucha nie przyniesie korzyści.
Jeśli
mamy do wyboru oliwkę czy krem (balsam) – wybierzmy to drugie. Z pewnością
oliwka bardziej zatka pory skórne, poza tym łatwiej będzie z aplikacją kremu,
gdy dokładnie jesteśmy w stanie ocenić ilość naniesionego kosmetyku z racji
jego gęstszej konsystencji.
Mój
apel w tym poście: dajmy skórze oddychać. Nie powinniśmy też niszczyć naturalnego
płaszcza lipidowego, który skóra samodzielnie wytwarza. Stanowi on bowiem
naturalną ochronę skóry, bardzo istotną, gdyż to ona zabezpiecza przed
czynnikami środowiskowymi, ale przede wszystkim przed wnikaniem bakterii,
grzybów oraz przed utratą wody. Zbyt częste kąpiele i pielęgnacje kosmetykami
prowadzą do niszczenia tej ochrony, a skutkiem mogą być różnego rodzaju stany
zapalne, infekcje.
Skóra
noworodka, którego tkanka tłuszczowa jest dobrze rozwinięta, w ogóle nie wymaga
natłuszczania.
Mój
drugi syn nie zna oliwki czy kremu do ciała. Wystarczył nam płyn- żel do
kąpieli, który stosowaliśmy naprawdę w minimalnych ilościach. Mimo to jego
skóra jest zdrowa, odpowiednio nawilżona, gładka i co najważniejsze – bez żadnych
alergii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz