piątek, 21 sierpnia 2015

GDY UŻĄDLI SZERSZEŃ











Te zbliżone wyglądem do osy owady, mierzące po 3 cm lub więcej, są szczególnie niebezpiecznymi owadami. Wszystko za sprawą jadu. Zawiera on bowiem więcej toksyn niż jad osy czy pszczoły, obecna w nim także w większej ilości acetylocholina powoduje silne pieczenie rany, a za sprawą dużego i bardziej penetrującego żądła użądlenie jest znacznie bardziej bolesne i pozostawia mocniejszy ślad. W miejscu użądlenia pojawia się zaczerwienienie i obrzęk, często może też pozostawić ropiejącą ranę. Podrażnione miejsce możemy przemyć octem, sokiem z cebuli lub roztworem nadmanganianu potasu. Ulgę przyniesie też okład z sody oczyszczonej lub lodu; sprawdzą się też maści przeciwhistaminowe i przeciwobrzękowe. Dodatkowo można doustnie zażyć wapno lub lek przeciwuczuleniowy.
Ile użądleń powoduje śmierć? W przypadku ludzi uczulonych na jad – wystarczy jedno. W pozostałych przypadkach – reakcja jest zależna od miejsca i ilości użądleń, ale nigdy nie należy ich bagatelizować. Osobom uczulonym na jad w przypadku użądlenia i wystąpienia zapaści trzeba podać ampułkostrzykawkę z adrenaliną. Nie każdy jednak jest przygotowany na taką ewentualność.
Nawet u zdrowego człowieka użądlenie jednego szerszenia może okazać się śmiertelne. Najgroźniejsze jest ono w okolicy jamy ustnej, szyi lub głowy. W takim wypadku jak najszybciej wzywamy pogotowie. Użądlenie w błonę śluzową gardła może doprowadzić do uduszenia ze względu na narastający obrzęk dróg oddechowych. Reakcją może też być wstrząs anafilaktyczny czy ogólnoustrojowa reakcja toksyczna. Do reakcji nietypowych i równie groźnych należą: napady drgawkowe, zapalenie nerwów obwodowych, bądź powikłania neurologiczne czy okulistyczne. 
W przypadku dzieci – uważać musimy podwójnie. Im mniejsze dziecko tym silniejsze działanie jadu na organizm. Może wystąpić reakcja uczuleniowa, ale też niekoniecznie. Po użądleniu najlepiej by ranę obejrzał specjalista. 
Ważne: należy obserwować osobę po użądleniu przez około 3 godzin. Jeśli pojawią się niepokojące objawy typu: duszności, wymioty, bóle brzucha, narastający obrzęk, należy się udać do najbliższej placówki medycznej.
Szerszenie atakują, gdy zostaną do tego sprowokowane. Czynnikami prowokującymi mogą być ostre kolory czy intensywne zapachy. Również gwałtowne ruchy, czy przebywanie w pobliżu gniazda, może się źle skończyć. A już na pewno nie próbujemy sami usuwać takich gniazd – należy to zlecić profesjonalistom lub wezwać straż pożarną.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Gdy dziecko boi się ciemności…




Jak tu ciemno!
Jak tu ciemno!
Mama, mama,
Posiedź ze mną!
Za firanką ktoś się chowa,
czarne skrzydła ma jak sowa.
Popatrz, popatrz, tam wysoko
świeci w mroku jego oko!
Czy on tutaj nie przyleci?
Czy on nie je małych dzieci?
Mama powiedz mu: "A kysz!"
Mama, śpisz?
Jak tu ciemno!
Jak tu ciemno!
Tata, tata,
Posiedź ze mną!
Tam za oknem wiatr się gniewa,
krzyczy, gwiżdże, szarpie drzewa.
A jak ścicha, zaraz słychać,
jak coś w rurze głośno wzdycha.
Czy to coś, co mieszka w rurze,
to jest małe? Albo duże?
Tata może to jest mysz?
Tata, śpisz?
Jak tu ciemno!
Jak tu ciemno!
Kto posiedzi
teraz ze mną?
Wiem! Pod kołdrę głowę schowam!
Będę dziuplę miał jak sowa,
będę norkę miał jak chomik,
będę miał swój własny domek!
Będę domek miał malutki
i cieplutki, i mięciutki...
Jak tu ciemno!
Jak tu fajnie!
Śpię...
Wiersz Danuty Wawiłow „Jak tu ciemno”

Kiedy gaśnie światło, pokój okrywa mrok, maluchy uruchamiają swoją bogatą wyobraźnię – nagle w szafie i pod łóżkiem czają się różne zjawy
i stwory. Niekiedy wystarczy jakiś szelest za drzwiami, dziwny cień na ścianie, czy świst dmuchającego za oknem wiatru… Przerażony maluch krzyczy, płacze, bądź przybiega do nas w nocy, wtula się i nie chce wracać do swojego pokoju, choćby nie wiem jak był on pięknie i przytulnie urządzony.
Lęk przed ciemnością jest tymczasem czymś zupełnie naturalnym
i pojawia się na pewnym etapie rozwoju dziecka, przeważnie, gdy osiąga ono wiek 3-4 lat. Lęk ten dotyczy sfery emocjonalnej dziecka i wiąże się
z dojrzewającą psychiką, pobudzaną wieloma bodźcami wyobraźnią oraz zupełnie prawidłowym rozwojem i integracją wrażeń zmysłowych. W miarę rozwoju dziecka, zwykle po 6. roku życia, powinien już samoistnie zanikać. Jednak my, rodzice, zadajemy sobie pytanie, jak to się dzieje, że nasze do tej pory niczego niebojące się dziecko, prosi nagle, by na noc włączać lampkę, czy zostawiać uchylone drzwi, aby przez szparę wpadało światło z przedpokoju. Martwimy się, że rośnie nam mały „tchórz”, „bojek”, który w nocy najchętniej okupowałby naszą sypialnię, zamiast spać we własnym łóżeczku. Poczucie niepewności
i utraty bezpieczeństwa, wywołane przez lęk, powodują u niego narastanie strachu. Dziecko kojarzy ciemność z samotnością, gdzie mamy i taty nie ma na wyciągnięciu ręki. Bywa i tak, że lęk przed zapadającym mrokiem potęgują telewizja, gry, źle dobrane bajki, nadmiar różnego rodzaju negatywnych emocji z danego dnia … 
Jak możemy pomóc dziecku? „Jesteś taki duży, a się boisz…” – nie,
z pewnością nie tędy droga, tak możemy jedynie pogłębić lęk. Tłumaczenie, że nie ma się czego bać, będzie niewłaściwym sposobem, gdyż lęk ten jest poza sferą rozumu. Musimy przede wszystkim dać dziecku odczuć, że akceptujemy i rozumiemy jego obawy. Wsparcie rodziców jest bardzo istotne, by uniknąć przekształcenia się lęku w nyktofobię – fobię przed ciemnością, która może towarzyszyć później
w dorosłym życiu. Nie ma jednak jednej „złotej” recepty na poradzenie sobie z tym problemem. Każde dziecko jest inne. Możemy skorzystać
z kilku poniższych propozycji:
- przede wszystkim rozmowa, która uspokoi dziecko i zapewni mu poczucie zrozumienia. Będzie ono wiedziało, że może na nas liczyć
w każdej sytuacji.
- radosna bajka na dobranoc. Bardzo ważny jest właściwy wybór wieczornej bajki, niezależnie czy będzie ona włączona na ekranie telewizora czy przeczytana ze zbioru książeczek. Należy unikać smutnych, agresywnych, czy strasznych motywów i opowieści, gdyż mogą one tylko podsycać już i tak dość wybujałą wyobraźnię dziecka.
- możemy skorzystać z tzw. terapeutycznych bajek, gdzie główny bohater, z którym dziecko się utożsamia, pokonuje lęk przed ciemnością.
- ograniczenie bodźców powodujących stres u dziecka – kłótnie w domu, częste zmiany otoczenia, przenoszenie problemów z pracy na życie rodzinne. Owszem bywają też sytuacje, które są dla dzieci prawdziwą rewolucją, choćby narodziny rodzeństwa. Jeśli jednak nasze zachowanie
i reakcje będą właściwe, pomożemy dziecku szybciej się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
- sięganie po ulubioną zabawkę czy pluszaka. Pozwólmy dziecku z nią zasypiać, jeśli widzimy, że to je uspokaja i daje mu poczucie bezpieczeństwa. Możemy dodatkowo wyjaśnić dziecku, że  jego mały „stróż” pilnuje go w nocy i z pewnością razem stawią czoła ciemności.
- pozostawienie włączonego światełka – czy to lampki na szafce, czy też w postaci małej włączanej wtyczki do gniazdka. Możemy zastosować różnego rodzaju naklejki na meble, ścianę lub sufit, które „świecą”
w ciemności. W ten sposób dziecko oswoi się z półmrokiem.
- latarka pod poduszką – dziecko w każdej chwili będzie mogło oświetlić swój pokój, jeśli coś je wybudzi ze snu i zaniepokoi.
Oczywiście każda z tych propozycji może różnie się sprawdzić
w przypadku naszego dziecka. Jako rodzic, znając i obserwując własne dziecko, będziemy w stanie ocenić, czy wspólnie radzimy sobie z jego lękiem. Najważniejsze jest to, żebyśmy nie bagatelizowali problemu. Tylko wtedy będziemy mogli znaleźć najlepszy sposób, by oswoić i pokonać strach dziecka. W zrozumieniu bowiem tkwi klucz.

piątek, 5 czerwca 2015

ALTERNATYWA DLA SŁODKICH PRZEKĄSEK




Postanowiłam poświęcić temu jeden z postów, gdyż wokół tyle słodkich pokus: ciasta, ciasteczka, batony, wafelki, czekoladki, lody, danonki, danio …. i tak mogłabym wymieniać i wymieniać. We wszystkim cukier w mega dużych ilościach. A moim dzieciom, jak to większości, na sam widok już oczy błyszczą. Owszem, czasem i moje zabłyszczą, tylko, że jako rodzic, który daje przykład, staram się dwa razy pomyśleć, zanim po coś sięgnę. A już tym bardziej zanim podam dzieciom.
Ostatnio sprawdziłam kilka poniższych deserów i ku mojemu zdziwieniu, apetyt moich dzieci na te alternatywne „słodycze” był bardzo duży. Zatem ochoczo polecam przede wszystkim tym najmłodszym, ale i również tym starszym …

1.   OWOCOWY KOKTAJL
1 duży banan
2 garście truskawek
1 łyżeczka syropu klonowego lub miodu
1 maślanka lub kefir naturalny
Wystarczy zmiksować  i gotowe :-)

2.   ZDROWY „DANONEK”
mały jogurt naturalny
1 banan lub 5 sporych truskawek – rozgnieść (lub zmiksować – jeśli dziecko nie lubi dużych kawałków owoców)
łyżeczka syropu klonowego lub miodu (gdy owoce są bardzo słodkie można z tego zrezygnować)

3.   ORKISZOWE CHRUPKI
Tu niestety nie robię ich sama. Są gotowe do kupienia. Te orkiszowe chrupki są słodzone melasą buraczaną. Fajnie chrupią, można je dodawać do mleka czy jogurtu albo spożywać same.
Dziś u nas poszło 1/3 paczki. Dzieci nie mogłam od nich oderwać.

4.   SZYSZKI
1 opakowanie ryżu preparowanego
3 łyżeczki naturalnego kakao
1 szklanka lejącego miodu
 Miód wlewamy do małego garnka, dodajemy kakao, podgrzewamy i mieszamy, aby składniki się połączyły. Następnie stopniowo wsypujemy ryż i mieszamy, aż będzie on oklejony tą masą. Odstawiamy z kuchni, a gdy już całość ostygnie, formujemy szyszki dowolnej wielkości.
5.   A la nutella
około 200g daktyli suszonych
1 op. mleka ryżowego
50 ml syropu z agawy (może być też wersja bez syropu)
*szczypta cynamonu
Daktyle zalewamy na noc gorącą wodą. Po nocy wodę zlewamy, a daktyle, mleko i syrop dajemy do blendera. Całość dobrze miksujemy. Masę można przełożyć do słoika. Jest to słodki dodatek na kanapki lub do naleśników.

Kolejna PIĄTKA niebawem. A na teraz smacznego!

poniedziałek, 1 czerwca 2015

ŚWIĘTO DZIECKA – NIE TYLKO MOJEGO …




Dziś taki szczególny dzień, ten jeden z najważniejszych dla naszych Skarbów… i choć może już wcale nie takie one małe, to dla nas zawsze DZIECI, z którymi chcemy ten dzień świętować. To im niejednokrotnie nieba przychylamy, stajemy na głowie, by miały wszystko, by niczego nie zabrakło … Z miłości można powiedzieć, że czasem wariujemy. To miłe wariactwo, choć bywa i „zgubne”, zwłaszcza, gdy zatracamy się w ferworze przygotowań do tego wyjątkowego dnia. W dzisiejszych czasach bowiem już na milion różnych sposobów możemy ten dzień Dziecku umilić, wyróżnić go spośród innych dni. 
Nie inaczej. Tak też i jest u nas. Każdego roku inna forma jego spędzania, inna niespodzianka. Najważniejsze – zawsze WIELKA radość Dziecka. Mojego dziecka. W tym roku kończy 4 lata. I właśnie w tym roku poza tą niespodzianką spędzimy ten dzień trochę inaczej. Dlaczego inaczej? Bo potrafimy już rozmawiać na pewne tematy, bo moje dziecko już sporo rozumie, pozwala sobie wiele spraw wytłumaczyć i odróżnia, co jest słuszne, co dobre. Wie, że można też coś dla kogoś zrobić i wcale nie oczekiwać, że coś za to się dostanie. Wie, że na świecie są całe miliony innych dzieci i wie też, że nie każde z nich będzie miało taki prawdziwy dzień Dziecka. Rozmawiamy o tym. Bo chcę, by moje dziecko było świadome, że ma to szczęście i dla niego ten dzień istnieje w jego pełnym wydaniu … podczas gdy innym dzieciom tego dnia może być smutno, bo ktoś o nich tak zwyczajnie zapomniał albo ten ktoś nie może po prostu uczynić im ten dzień wyjątkowym. Dlatego moje dziecko otrzymało dziś zadanie. Dość ambitne - wymagające samodzielnej decyzji … bez mojej ingerencji. Przy porządkowaniu starych i nowszych zabawek syn wybrał jedną rzecz, która trafi do innego dziecka i ucieszy tą jedną małą osóbkę. Usłyszałam tylko: „Mamo, dajmy to temu chłopcu, co jest smutny”. Jego wyraz twarzy i te słowa utwierdziły mnie tylko, że moje dziecko dojrzało do takiej decyzji, że nie dzieje mu się krzywda. Sądzę, że bez naszych rozmów, nie zrozumiałby dlaczego dokonuje takiego wyboru. Dlatego tak ważne jest, by z dzieckiem rozmawiać. Czasem i na te trudniejsze tematy. Może się okazać, że ten mały szkrab, za którego je uważamy, jest już całkiem dojrzałym, bystrym dzieckiem, które może nas czasem bardzo miło zaskoczyć. I co najważniejsze – dzieckiem, które już może komuś pomóc… ot tak, bezinteresownie.