czwartek, 2 kwietnia 2015

Sadzimy nowe życie





Mój mały pomocnik postanowił pomóc mi w przygotowaniu ziołowej wystawki na naszą kuchenną wyspę. Uwielbiam, jak robimy coś kreatywnego, niebanalnego razem. Wykorzystaliśmy nasionka i ziemię, którą otrzymaliśmy w prezencie od ulubionej cioci. Dziecko samo zasadziło je (za moją lekką instrukcją), po czym podlało wodą, a teraz już tylko wypatruje efektów swojej pracy. Codziennie zagląda, czy roślinki już może widać. Bazylia i szczypiorek wczoraj dopiero się pokazały. Jaka była euforia! Synek ma teraz zajęcie. Przychodzi, dogląda, pyta mnie, czy może podlać. I czeka, aż wyrosną.
Nie możemy sobie pozwolić na zwierzaka w domu, ale na roślinkę? Czemu nie. Z pewnością będzie to i okazja do nauki. A jakiej? Nauczy się przy tym nazw roślin, sadzenia i ich pielęgnacji. A co najważniejsze - dbać o nowe życie. Ma swojego podopiecznego i teraz wie, że jest za niego odpowiedzialny. Jeśli zapomni o podlewaniu, roślinka zwiędnie.
Jedyny problem, jaki będziemy teraz mieć, to ze zjedzeniem tych roślinek. :-) Otóż teraz są one kompanem, a nie zwyczajnym pokarmem. „Mamo, one czują, muszę do nich mówić, by nie były samotne”. I cóż, twarożek będzie bez szczypiorku, a sos pomidorowy bez bazylii… Za to lekcja – przesmaczna.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz