Odkąd
są dzieci, odkąd właściwie dwójka, czuję, że porządki stały się częścią
codzienności. Nie odczuwam tego jako drastycznej zmiany. Dlaczego? Od zawsze
byłam pedantyczna, może to i nie jest powód do dumy czy chwalenia się, ale
tylko w otoczeniu zadbanym, czystym potrafiłam egzystować. Absolutnie nie mam
tu na myśli inaczej pojmowanej „sterylności”. O tym też napiszę, ale innym
razem. ;-)
Teraz
uczę się „porządku” na nowo. Tak przy dzieciach trzeba się tego nauczyć na
nowo. Obowiązki, które spadają na nas – mamy wymagają, aby zweryfikować czasową
organizację. Chodzi o to, by wyczuć, kiedy należy, a kiedy można sobie
odpuścić. Nie lubię spinania się, zwłaszcza, gdy sprzątam. Dzielę to na strefy,
co znacznie ułatwia pracę. Niestety z racji charakteru pracy męża, domowe
obowiązki spadają prawie w całości na mnie. Mówię prawie, bo skłamałabym, że
zawsze. Niekiedy otrzymuję też drobną pomoc od starszego synka, chociażby w
pozbieraniu zabawek, czy opróżnieniu zmywarki, co mnie bardzo cieszy. W żaden
sposób nie chcę go zniechęcić, dlatego angażuję go w te prace drobnymi krokami,
aby czuł z tego satysfakcję, a nie przymus.
Co
najważniejsze trzeba się oduczyć perfekcjonizmu. Nie ukrywam, początki były dla
mnie trudne. Ściskało mnie w środku, gdy starałam się przejść obojętnie obok
czegoś, co mnie „raziło” w oczy – kurz na szafce, lekko rozsypana ziemia z
kwiatków, okruszki z herbatników na podłodze itp. itd. Powtarzałam wiele razy „
nie wszystko na raz”, „ nie muszę tego robić akurat w tej chwili”, „nic się nie
stanie jak zrobię to jutro”. Możecie sobie wyobrazić, że dla osoby
pedantycznej, perfekcyjnej to istna udręka. Ale trening czyni mistrza.
Oczywiście nie od razu przeskoczyłam na poziom zobojętnienia. Teraz wiem, że
najważniejsze jest ustalić priorytety. Moim priorytetem są dzieci, czas
poświęcony odpowiednio na jedzenie, zabawę, spacer, higienę czy usypianie. Porządki
często zdarzają się z doskoku, oczywiście poza planowymi dniami na sprzątanie
danej strefy w mieszkaniu. Bez planu nie czułabym się swojo. Macierzyństwo uczy
zatem wielofunkcyjności, zgrania w czasie, dobrej organizacji wszelkich
obowiązków i czynności. To duża zaleta. I dla mnie perfekcjonistki – szkoła dla
charakteru. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz