Ten
wpis dedykuję szczególnie świeżo upieczonym mamom. Doskonale pamiętam ten moment
urodzenia pierwszego i drugiego synka i z własnego doświadczenia wiem, że te
pierwsze dni, tygodnie oraz pierwsze miesiące w zasadzie są czasem, kiedy to
chcemy jak najbardziej ochronić te nasze maleństwa, „chuchamy”, izolujemy, a nawet
i „trzęsiemy się” jak galaretka nad naszymi pociechami. Przy pierwszym dziecku
jest się jeszcze bardziej ostrożnym, gdyż nie wiemy, co nas czeka, jest to
przecież całkiem nowe doświadczenie i ogromna odpowiedzialność za nowonarodzoną
osobę. To zrozumiałe. Dla mnie cały okres połogu jest takim czasem „świętym” –
dla mamy, taty i dziecka. Jest to czas, kiedy dzieciątko nabiera sił, adoptuje
się do nowych warunków, a mama wraca do zdrowia i formy po porodzie, który może
mieć przecież różny przebieg. I jest to piękny, ale zarazem i najtrudniejszy
czas, bo chodzimy niekiedy na wpół przytomni, chcemy wszystkiego dopilnować,
czuwać jak najlepiej, kosztem zdrowia, kosztem snu. Bywamy rozdrażnieni, ale i
też ze zwykłego przemęczenia po prostu nie mamy ochoty na nic. Tym czasem
urywają się telefony, sms-y pikają co chwilę … jedni chcą zdjęcie, inni zaraz
najchętniej przyjechaliby pod pretekstem szybkiej kawy do nas, by tylko rzucić
okiem na małą osóbkę. Wszystko pięknie, cieszymy się, że każdy tak chętnie wita
nasze dzieciątko, że są i gratulacje i życzenia zdrowia. Jednak odwiedzinom
najchętniej powiedziałoby się – stop! Tak, ale jakie mamy mieć uzasadnienie?
Najprostsze: w trosce o Maleństwo i jego Mamę! Im mniej kontaktu z innymi przez
początkowe tygodnie, tym bezpieczniej dla zdrowia. Jeszcze jak ja rodziłam
pierwsze dziecko, w szkole rodzenia nie było mowy o tym „świętym” czasie, o
okresie połogu w kontekście kontaktu z ludźmi, który może być niebezpieczny dla
kobiety (osłabionej – a zatem z niższą odpornością), ale i też dla dziecka. I
bardzo mnie cieszy, że słyszę w końcu od znajomych słowa, których mi wtedy na
tym „szkoleniu” przedporodowym zabrakło. Już obecnie mówi się o okresie
kwarantanny bezpiecznej dla noworodka, uff. Czas, kiedy to nie powinno być
odwiedzin, a co najwyżej tylko najbliższej rodzinie – rodzicom – umożliwić
krótkie zobaczenie wnuka. Pozostałej rodzinie, przyjaciołom, znajomym pozostaje
uzbroić się w cierpliwość. Przecież w interesie leży – AŻ – zdrowie Maleństwa i
Mamy. Nikt nie powinien się obrażać, a zawsze przecież możemy przytoczyć słowa
położnej czy lekarza, bo to powoli staje się zaleceniem dla przyszłych
rodziców. Pozostaje kwestia długości takiego okresu kwarantanny, która w dużej
mierze zależy od kondycji zdrowotnej Maluszka, jak i Mamy. Standardowo jest to
pierwszy miesiąc. Wydłużenie tego czasu to już indywidualna sprawa każdego
rodzica. To on ponosi największą odpowiedzialność za dzieciątko i będzie umiał
z pewnością wyczuć, kiedy jest ten najlepszy czas na odwiedziny. Nie bójmy się
być asertywni, trzeba też pamiętać, że stres dla kobiety karmiącej jest bardzo
niekorzystny, zatem lepiej, by taki odwiedziny były w pełni mile widziane, niż
wymuszone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz