Jako
mamy z naszej nadmiernej wrodzonej opiekuńczości, wielokrotnie zadajemy sobie
pytanie, czy nasze dziecko odpowiednio dużo je, czy przybiera na wadze
prawidłowo, czy nie jest głodne, czy nie jest przekarmione. Boimy się
niedowagi, boimy się otyłości, czy też wszelkich innych zaburzeń jedzenia. Ten
lęk towarzyszy nam od poczęcia dziecka przez wiele wiele lat, póki nasze
dziecko nie weźmie trochę tej odpowiedzialności na własne barki.
Chciałam
poruszyć tu kwestię, która z niezrozumiałych dla mnie przyczyn stała się
swojego rodzaju dylematem u karmiących mam. Oczywiście mówimy wyłącznie o
karmieniu piersią. Mleko matki jest najzdrowszym, najcenniejszym odżywczo pokarmem
dla noworodka i niemowlęcia, to nie podlega wątpliwościom. Zwróciła się
niedawno do mnie jedna z moich koleżanek, mama 4-miesięcznego synka, pytając,
czy prawdą jest, że piersią można przekarmić maluszka. Spytałam oczywiście, czy
coś ją niepokoi, bo dzidziuś wyglądał zupełnie zdrowo i prawidłowo się rozwijał.
„Spójrz jaki pulchniutki” i dodała, że na wizycie patronażowej położna ostrzegała
ją, że niebawem będzie wyglądał jak malutki ludzik Michelin (z reklamy opon). Uśmiałam
się oczywiście i przypomniało mi się moje spotkanie z położną podczas jednej
już z ostatnich wizyt domowych, kiedy to również usłyszałam słowa „czy nie
zauważyła pani, że dziecko ma drugą brodę?”. Moja znajoma naprawdę była
zaniepokojona i próbowała przetrzymywać dziecko między karmieniami, żeby mniej
w ciągu dnia jadło. Skutkowało to tylko ogólnym rozdrażnieniem jej i dziecka, a
także problemem z przepełnieniem piersi. Takie błędne myślenie, utwierdzone jeszcze
uwagą osoby, która właściwie powinna być dla nas źródłem wiedzy o pielęgnacji i
karmieniu noworodka/niemowlęcia, do niczego dobrego by nie doprowadziło. Sama
mając jakiekolwiek dylematy na początku mojej przygody z macierzyństwem
starałam się je jak najszybciej pokonać i nie opierać na opinii wyłącznie
jednego „fachowca” w tej dziedzinie. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć,
że przydaje się czasem zaczerpnąć opinii doradcy laktacyjnego. Taka osoba z
pewnością wyjaśniłaby już na wstępie, że mlekiem matki nie można przekarmić! A
jeśli dziecko jest „okrąglutkie”, „pulchniutkie”, ma fałdkę tu i ówdzie, to i
tak w okresie raczkowania spali nadmierną tkankę tłuszczową. I obejdzie się w
zupełności bez ograniczania karmienia, gdyż nadmierną ilość maluszek i tak
uleje. Zatem cieszmy się okresem karmienia piersią, gdyż jest to najpiękniejszy
etap macierzyństwa. A wszelkie wątpliwości starajmy się rozwiać jak
najszybciej, by stres nie dał się odczuć ani dziecku ani nam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz