Place
zabaw dla dzieci to miejsca, które szczególnie powinny być zadbane z racji ich
przeznaczenia, zarówno pod względem budowlanym, jak i sanitarnym. Tym czasem
różnie to bywa. Ja chciałabym się skoncentrować na tym higienicznym aspekcie. Nie
jest to żadna tajemnica, że plac zabaw i piaskownice są siedliskiem różnego
rodzaju bakterii. Większość z nas jest tego świadoma, zabierając dzieci na
plac. Bakterie zresztą są wszędzie, choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie
unikniemy ich. W końcu poprzez styczność z nimi kształtuje się nasza odporność.
Są jednak i takie, które mogą powodować groźne choroby, a tym samym stanowić
zagrożenie dla życia dziecka, przy czym im młodsze dziecko, tym jest to bardziej
niebezpieczne dla jego zdrowia. Wśród nich znajdują się między innymi bakterie
z grupy coli, które mogą wywoływać posocznicę, czyli sepsę, bakterie
salmonelli, odpowiedzialne z kolei za poważne zatrucia pokarmowe, bakteria
clostridum perfringens, wywołującą zakażenia skórne, a także pasożyty,
wywołujące toksoplazmozę (z odchodów kota) oraz toksokarozę (bytujące z kolei w
psich odchodach). Oczywiście to tylko namiastka licznie występujących zagrożeń
dla zdrowia.
W
jakim stopniu możemy zatem zmniejszyć ryzyko dla naszych dzieci?
Otóż
pośrednio - możemy domagać się od spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, by stworzyli
na placu zabaw bezpieczne warunki dla dzieci. To właśnie administratorzy placów
zabaw powinni zadbać o to, aby były one ogrodzone, najlepiej z zamykanym
wejściem (furtką), by uniknąć wtargnięcia na nie swobodnie biegających psów czy
innych zwierząt, aby piaskownice posiadały pokrywę do zamknięcia, która pozwoli
utrzymać piasek dłużej w czystości i zabezpieczy przed zwierzętami załatwiającymi
w nich często swoje potrzeby, aby piasek był wymieniany co najmniej trzy razy w
roku, przy czym dwa razy w sezonie wakacyjnym, aby raz na jakiś czas umyć
sprzęty służące do zabawy, a także, aby co jakiś czas zlecić wykonanie testów
mikrobiologicznych z pobranych próbek z piaskownic. Czy tego faktycznie się
przestrzega? Wystarczy ocenić pod tym kątem znajdujący się w naszym otoczeniu
plac i odpowiedzieć sobie na to pytanie. Niestety każde miasto, każda gmina
inaczej dba o ten problem.
A
jaki my mamy bezpośredni wpływ? Otóż dość duży, aby uchronić nasze dziecko. Ważne
jest, abyśmy zwracali uwagę na formę jego zabawy na placu i sami przestrzegali
higieny, ale i też uczyli nasze dziecko, czego nie należy robić. Patrzmy zatem,
czy aby przypadkiem nie wsypuje ono piasku za ubranie, nie wkłada go do buzi,
nie pociera brudną ręką oczu. Unikajmy jedzenia na placu, chyba że mamy
możliwość umyć dziecku rączki. Niektórych zachowań przecież z łatwością możemy
oduczyć, rozmawiając z dzieckiem, tłumacząc mu, dlaczego to ważne.
Przyzwyczajajmy przede wszystkim do obowiązkowego mycia rąk po skończonej już zabawie
na placu, a niekiedy i do zmiany ubrania, zwłaszcza gdy dziecko korzystało z
piaskownicy czy zjeżdżalni.
Bywając
na placu zabaw często obserwuję opiekunów, którzy zajęci sobą lub też rozmową z
kimś nie zawsze kontrolują zachowania dzieci. Bardzo rażąca była dla mnie szczególnie
sytuacja, kiedy to mama 2,5-letniego chłopca jego łopatką wyrzuciła psie
odchody z piaskownicy, po czym dziecko nadal siedziało w tym miejscu, a co
najgorsze dotykało tej łopatki i bawiło się nią. Rozumiem, że nie chcemy, by
dzieci były sterylnie chowane, ale gdy ot tak po prostu narażamy je na
zagrożenie zdrowia, to jest to raczej przejawem bezmyślności. W pewnych
sytuacjach powinna włączać się nam „czerwona lampka”, jeśli mamy choćby
podstawowe pojęcie o higienie.
Odkąd
zauważyłam, że w pobliskiej piaskownicy bywają zwierzęta, które bez problemu
dostają się na plac zabaw, to piaskownica jako miejsce zabaw przestała dla mnie
i mojego dziecka po prostu istnieć. Jest tyle innych ciekawych form spędzenia
czasu, wystarczy znaleźć alternatywę i zainteresować dziecko czymś innym.
Często wybieramy plac zabaw z racji wygody, możemy usiąść na ławce i obserwować
nasze pociechy. Czemu nie, dzieci się bawią, a my chwilę odpoczniemy. Jednak
nie pozostawiajmy dzieci samym sobie, spójrzmy, czy w pobliżu nie ma śmieci,
zwierzęcych odchodów, które są w zasięgu, przypatrujmy się, co robi dziecko
zwłaszcza, jeśli już korzysta z piaskownicy. A po odejściu od placu, jeśli nie
mamy ze sobą odpowiednich środków, typu chustki mokre, czy antybakteryjnego
żelu do rąk, który jest dostępny w na tyle małych pojemniczkach, że możemy go
włożyć do każdej kieszeni, zadbajmy o to, by dziecko jak najszybciej umyło
rączki. Jeśli już chcemy korzystać z placów zabaw, sprawmy, abyśmy czuli się
tam spokojni i zapewnili naszym dzieciom bezpieczne warunki do zabawy. Bo
czasem to minimum higieny, które wprowadzimy, może uchronić życie naszego
dziecka, a ono jest przecież dla nas warte wszelkich wyrzeczeń i zasługuje na
maksymalne skupienie naszej uwagi na nim i jego najbliższym otoczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz