Każdego,
kto mnie pyta o to, co robię obecnie, czym się zajmuję, zbywam szybką
odpowiedzią: jestem mamą. I jestem z tego dumna. Poza byciem mamą, mam swoje
zajęcia, częściowo pracuję. Tyle, że moja praca nie pochłania mi 8 godzin w
ciągu dnia, a czasem i nawet nie wymaga wychodzenia z domu. Teraz, kiedy moje
dzieci są jeszcze małe, większość czasu poświęcam im. I nie żałuję tego, jestem
z nimi w najlepszych momentach, kiedy się najszybciej rozwijają, mówią pierwsze
słowa, stawiają pierwsze kroki. To bezcenne. Żadne pieniądze nie zrekompensują
utraty takich chwil. Przynajmniej dla mnie. Wszystko inne poczeka.
Dla
niektórych te wybory są trudne, owszem, praca zawodowa, samorealizacja,
kontakty towarzyskie, to wszystko umyka. Jednak ważne jest, by określić
priorytety, co jest dla nas w danym czasie istotne. Czy te chwile z dzieciństwa
naszych dzieci jeszcze kiedykolwiek się powtórzą? Czas szybko płynie…
Żyjemy
w świecie, gdzie kobieta chce być w pełni niezależna, chce spełniać wszystkie
role na raz – być dobrą matką, żoną, przyjaciółką, koleżanką, spełniać się
zawodowo, realizować swoje pasje… Nie można być na pełnych obrotach non stop. Nie
da się też być idealnym na każdej płaszczyźnie życia. I nikt tego od nas nie
oczekuje. To my stawiamy sobie wysoko poprzeczkę. Chcemy być taką nowoczesną
„power mamą”. A co właściwie oznacza dla nas to określenie? Bo dla mnie „power
mamą” jest każda mama, która rodzi dziecko, karmi je, wychowuje. Czy nie wymaga
to dużego nakładu sił? Chyba wystarczająco dużo, by zasłużyć na taki epitet. Tu
nie chodzi o prześcigiwanie się, która to mama więcej spraw ogarnie. Zresztą
ile mam, tyle też i zdań na ten temat. Każda ma swoje priorytety. Moim są
dzieci. I żadna najlepsza praca ani bogate życie towarzyskie tego nie zmienią.
:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz